Kolacja wigilijna bez karpia?

2021-11-24 13:05:41(ost. akt: 2021-12-06 10:45:03)
karpie

karpie

Autor zdjęcia: zbigniew woźniak

Ceny szybują w górę. Ceny karpia też biją rekordy. A karp przecież tradycyjnie ląduje na wigilijnym stole. Ile będzie kosztował w tym roku przed Bożym Narodzeniem? I czy na tegorocznym wyląduje?
Niestety inflacja, która od jakiegoś czasu spędza nam sen z powiek, uderzy także w tegoroczne święta Bożego Narodzenia. Karp podrożeje. Bo już drożeje. Ale, jak zapowiadają hodowcy, wzrost cen będzie zauważalny jeszcze bardziej przed samą wigilią. Kolacja wigilijna raczej bez dań z karpia?
— Karpia jest dziś mało, dlatego będzie drogi. Między innymi wpłynęła na to pandemia, ale również nasi sąsiedzi — Czesi, Litwa i Węgry — nie mają karpia. Te kraje zmniejszyły produkcję. Polski karp oczywiście jest najlepszy, ale ci, którzy sprowadzają go z zagranicy, nie mają skąd importować — wyjaśnia Wojciech Skorupa, szef gospodarstwa rybackiego z Ostródy. — Teraz cena hurtowa karpia wynosi 14 zł, w sklepach pewnie można kupić kilogram za 18-20 zł. O tej porze rok temu w hurcie karp kosztował 10 zł. Zdrożał więc o 4 zł. Ale to nie koniec. Im bliżej świąt, tym ceny karpia będą wyższe. Wszystko idzie w górę, to i ryba drożeje. Ale myślę, że nie warto teraz kupować karpia na święta. Karp świeży jest lepszy od mrożonego. Nawet jeśli będzie droższy. Może po prostu warto kupić go mniej niż teraz szukać go taniej?

Ryba potrzebuje czasu
W 2021 roku w Polsce wyhodowano o 20-30 proc. mniej karpia niż w roku ubiegłym. Dotychczasowa produkcja zaspokajała świąteczne zapotrzebowanie. Ale wtedy produkowało się około 20-21 tys. ton karpia rocznie. A karp to ryba 3-letnia, tyle czasu potrzebuje, by dojrzeć. Jak tłumaczą hodowcy, już w 2019 roku było mało narybku. To przekłada się na mniejszą liczbę dorosłych karpi hodowlanych.
— Polki lubią, gdy stół się ugina w wigilię, więc tradycja weźmie górę. Może kupią trochę mniej karpia, ale na pewno go nie zabraknie. Sama wiem po sobie, jak mają wyglądać i smakować święta — twierdzi Elżbieta Kamińska z Olsztyna. — Ceną są coraz wyższe, inflacja daje w kość, ale portfel mam pełny karpik łusek. Na szczęście. To ryba szczególna dla Polaków. I żeby jej nie zabrakło, można przyoszczędzić trochę przed świętami. Jak są dwie emerytury, jest lżej. Trudniej mają ci, którzy mają tyko jeden przelew. Ale może pojawią się promocje i karp nie będzie aż tak drogi?
— Uważam, że karp nie będzie kosztował krocie. Rok temu też trąbili, że będzie drogi, a gdy nadchodziła wigilia, można było kupić go za 10 zł za kilogram. Teraz pewnie będzie podobnie — dodaje pan Tadeusz z Olsztyna. — Nie wierzę w zapowiedzi, że karp zdrożeje. To niepotrzebne straszenie ludzi. Wierzę w promocje. Sklepy będą chciały przyciągnąć klientów do siebie. Zwabią ich właśnie tanimi karpiami.
— W czasie świąt jem wszystko symbolicznie. Wigilię spędzam u rodziców. Mamy taki zwyczaj, że każdy przygotowuje jakieś danie. Potem okazuje się, że zastawiony jest cały stół. Za karpia od lat jest odpowiedzialna moja siostra. Ale problem cen tej ryby na szczęście nas nie dotyczy, bo siostra ma stawy hodowlane. Karpia mamy więc zawsze pod dostatkiem — zdradza Edyta Olszewska z Olsztyna. — Tak jak karpiem się nie martwię, tak zastanawia mnie, czy spotkam się z rodziną w te święta. Być może zostaną wprowadzone takie obostrzenia, które spowodują, że zostaniemy w domu. I oby koronawirus nam nie przeszkodził…

Karp już nie popływa w wannie?
Najczęściej kupujemy żywe karpie. Dla wielu to też tradycja. Coraz więcej sklepów jednak z tego rezygnuje. Oferuje gotowe filety. Aleksandra Jodłowska z organizacji Otwarte Klatki twierdzi, że to reakcja handlowców na oczekiwania klientów, którzy troszczą się o zwierzęta. Mimo tego w grudniu można kupić karpie bez problemu na miejskich targowiskach lub specjalnie przygotowanych do tego punktach, które przed świętami rosną jak grzyby po deszczu.
— Coraz więcej Polek i Polaków jest świadomych okrucieństwa, z jakim wiąże się sprzedaż żywych karpi — twierdzi Aleksandra Jodłowska. — W takim przypadku nie jest możliwe zapewnienie rybom dobrostanu, czyli sytuacji, gdy zwierzęta są zdrowe, dobrze się czują i nie cierpią. Zdolność do odczuwania bólu przez ryby została dowiedziona w badaniach naukowych.
Między innymi dlatego Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva chce zakazu sprzedaży żywych karpi również na miejskich targowiskach. W internecie można podpisać specjalną petycję w tej sprawie. Jak zauważa Malwina Malinowska z tej fundacji, co roku odwiedzając targowiska jesteśmy świadkami tego, że ryby przetrzymywane są tam w olbrzymim ścisku, w zbiornikach z brudną, niefiltrowaną wodą. Dodaje, że pakowane są po kilka sztuk do siatek foliowych bez wody i tam się duszą. A według ustawy o ochronie zwierząt to znęcanie się nad karpiami. W 2016 roku Sąd Najwyższy wydał orzeczenie, które oficjalnie przychyliło się do tego stanowiska.
Przedstawiciele fundacji składają takie petycje także do rad miasta w całej Polsce.
W sierpniu natomiast do Senatu trafiła inna petycja, której autor proponuje wprowadzenie całkowitego zakazu sprzedaży żywych ryb w Polsce.

Skąd się wzięła tradycja
Wielu Polaków nie wyobraża sobie wigilijnego stołu bez smażonego karpia. Mimo że karpie znane są w kuchni polskiej od wieków, okazuje się, że karpia na wigilię jemy od niedawna, bo od ok. 70 lat. Wcześniej podczas wigilii jadano wiele ryb słodkowodnych, m. in. sandacza czy szczupaka. Sam karp był tylko jedną z wielu opcji.
Obowiązkowy karp na stole rozpowszechnił się dopiero po II wojnie światowej, dzięki Hilaremu Mincowi, który był powojennym ministrem przemysłu, ministrem przemysłu i handlu oraz wicepremierem ds. gospodarczych. To n podjął decyzję, żeby zakładać i zarybiać stawy hodowlane. Ze względu na zniszczoną po wojnie flotę bałtycką, Polska nie była w stanie wyławiać ryb morskich. W 1947 roku karp był reklamowany hasłem: "Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce". Od tamtej pory zaczął bić rekordy popularności w polskich rodzinach. Żywego karpia często dostawano także w zakładach pracy jako premię.


Przypomnijmy, że według opublikowanego szybkiego szacunku GUS, inflacja w październiku 2021 roku wyniosła 6,8 proc. rok do roku. Z kolei we wrześniu 2021 poziom inflacji wyniósł 5,8 proc., co zresztą stanowiło najwyższy wynik od 20 lat.

lubawa@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5