"Lecimy z tym życiem, bo mamy tylko jedno"

2021-11-17 08:47:31(ost. akt: 2021-11-21 11:00:58)

Autor zdjęcia: archiwum Dawida Osickiego

Ma być trudno, ciężko, ma boleć, trzeba przekraczać swoje kolejne granice, poznawać je, odkrywać swoje ciało na nowo. Dawid Osicki z Lubawy, niejednokrotnie pokazał, że jest twardzielem. Znów to zrobił!
Najdłuższy dystans, jaki pokonał do tej pory, to ten ultra w Biegu Rzeźnika, całe 108 km. W miniony weekend wziął udział w biegu górskim "Lament Świętokrzyski" na dystansie 84 kilometrów. Dawid Osicki z Lubawy jest dobry, jest zawzięty, twardy zawodnik, który zachwyca uśmiechem, nastawieniem do świata, niezwykle pozytywny, otwarty i serdeczny. Biega długie, trudne dystanse. Często górskie, jak ten z minionej soboty. Sam przyznaje, że nigdy by nie pomyślał, że będzie biegał takie dystanse, ale czuje, że jest do tego stworzony i robi to, jak najlepiej tylko potrafi. Ale też wie, że w życiu nie ma nic za darmo. – Bez ciężkiej pracy nie ma efektów, więc z tego miejsca zachęcam do spełniania swoich marzeń i realizacji celów, tych sportowych i nie tylko sportowych. Ważne żeby robić w życiu to, co czujemy, bądźmy dzięki temu szczęśliwy i wolni – podkreśla. – Czuję i mam wsparcie od wielu osób, znajomych, przyjaciół i rodziny. Wspierajmy swoich sportowców i ludzi z pasją, bo wiem, ile to znaczy. Trudno być niezadowolonym i mówić o tym wszystkim bez entuzjazmu, skoro mnie to naprawdę kręci!

A kręci tak bardzo, że w nocy zamiast spać lub na przykład świetnie się bawić na imprezie, Dawid Osicki stanął na linii startu biegu górskiego. Start o godzinie 3:00, dystans do pokonanie 84 kilometry, przewyższenie: +/-2330 m, limit czasu: 15 godzin. Takie mordercze zadanie do wykonania, taką poprzeczkę sobie postawił. I zrobił to! Ukończył ten bieg zajmując 15 miejsce, w czasie 10 godz 21 min 44 sekund.

Łatwo się domyśleć, że trasa była ogromnie trudna, Górskie ścieżki, najpierw w ciemności, potem we mgle, pełne były przeszkód.


— Trasa była ciężka z uwagi na mokre liście, pod którymi często było sporo kamieni, korzeni itd. Część z niej była poprowadzona przez ciężki las, gdzie nie było mowy o jakiejkolwiek ścieżce — opowiada Dawid Osicki — Zejścia też nie należały do łatwych, bo miejscami trzeba było ostrożnie iść po kamieniach i skałach. Przed 30 km zobaczyłem wielkie powalone drzewo, przez które musiałem przejść, co nie było łatwe. Jak się okazało, zaraz obok było przejście! Zacząłem się śmiać sam z siebie, ale usprawiedliwiłem się tym, że było jeszcze niezbyt przejrzyście.

Pogaduszki na trasie, woda w butach i upragniona meta


Wiele razy na trasie, Dawid Osicki miał towarzystwo. Raz się panowie zagadali, że kolega wpadł w błoto i kałużę po samo kolano. Dawid pomógł koledze się wydostać, ale przez to dalej biegł z butami wypełnionymi wodą. Niewątpliwie komfortowe to nie było, ale biegł dalej.
— Po upływie około 45 km odpaliłem "rakiety". Zbiegi wykorzystywałem maksymalnie i na nich udawało mi się skracać dystans do zawodników z przodu, a uciekać tym w tyłu. W myśl mojej zasady "złapać tego z przodu, nie dać się temu z tyłu". — mówi zawodnik.


Na trasie mógł liczyć na wsparcie bliskich, to niezwykle ważne i mocno motywujące. Siostra Adrianna i szwagier Sławomir "łapali" Dawida na trasie towarzysząc mu, pomagając czytać mapę, dawali wszystko czego potrzebował.


— Od 81 km było z górki. Już leciałem z uśmiechem na twarzy, wiedziałem, że wykonałem dobrą robotę. Turyści bili brawa, gratulowali i motywowali, to było bardzo miłe — relacjonuje Dawid Osicki — 100 metrów przed metą biegu spiker zapowiedział, że właśnie wbiega pierwsza najszybsza kobieta. Uśmiałem się niesamowicie, mówił o mnie.
Na mecie zorientował się, że to pomyłka. Powiedział, że biegłem tak delikatnie i sylwetka by rownież pasowała. Wszyscy zgromadzeni obróciliśmy to w żart.

Dawid Osicki to prawdziwy harpagan! Charakteryzuje go niespotykana energia, siła i wytrwałość. Lista jego niebywałych sukcesów się wydłuża. Ukończył "Lament. Świętokrzyski" tym samym kończąc sezon biegowy. Co dalej? Ładowanie akumulatorów, codzienna regularna i ciężka praca. Jesteśmy przekonanie, że jeszcze nie raz nas zaskoczy. Gratulacje i powodzenia na kolejnych biegowych ścieżkach.

Alina Laskowska
a.laskowska@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5