Małe kroki prowadzą do celu

2021-06-09 10:10:25(ost. akt: 2021-06-23 12:36:02)

Autor zdjęcia: .

Jest często towarzyszką pierwszych słów dziecka, przyjaciółką i terapeutką w jednym. Joanna Gawlik z Rybna w powiecie działdowskim ma to ogromne szczęście, że jej praca jest pasją równocześnie. Kobieta spełniona, kochająca swój ogród, kreatywna logopeda.
Z logopedą zazwyczaj stykamy się w pierwszych latach życia dziecka, w momencie gdy czekamy na pierwsze słowo, a ono nie pojawia się. Albo jakoś dogadujemy się z naszym dzieckiem, a w przedszkolu okazuje się, że to "jakoś" to nic dobrego. Wtedy do gry wkracza Joanna Gawlik polonistka, od ponad 13 lat logopeda, od kilku lat neurologopeda, żona mama dwójki dzieci. Pani Joanna na co dzień pracuje w Szkole Podstawowej w Żabinach oraz w Samodzielnym Publicznym Gminnym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Rybnie. Prowadzi prywatną praktykę. Wybranie zawodowej drogi nie było przypadkiem, ale od początku wcale nie było tak oczywiste. Joanna Gawlik zapytana czy droga zawodowa jest przypadkiem czy spełnieniem marzeń, bez zastanowienia odpowiada, że na pewno nie jest to przypadek.
— Od zawsze chciałam pracować z dziećmi, dlatego wybierając kierunek studiów, wybrałam filologię polską, specjalność nauczycielską. I w takim zawodzie rozpoczęłam pracę, którą zresztą do teraz również wykonuję i bardzo lubię. Moja droga zawodowa jest w jakimś stopniu spełnieniem marzeń, chociaż te marzenia zmieniały się i dopiero z biegiem czasu nabrały konkretnych kształtów. Na pewno praca ta jest połączeniem zamiłowania do języka i do pracy z dziećmi. Aktualnie pracuję zarówno z dziećmi, jak i pacjentami dorosłymi. Moim głównym miejscem zatrudnienia jest szkoła, ponadto pracuję w gabinecie logopedycznym w Ośrodku Zdrowia w Rybnie, a od niedawna także w gabinecie prywatnym — mówi pani Joanna.
Dziś logopedia to ogromnie potrzebny zawód. Kiedyś tak nie było, to jednak świadczy o kierunku w jakim społeczeństwo zmierza. Potrzeba coraz więcej specjalistów w tej dziedzinie, bo i problemy współczesnego świata coraz bardziej negatywnie odbijają się na rozwoju, w tym przypadku mowy. Joanna Gawlik, przez 13 lat pracy miała okazję zbierać doświadczenie, rozwijać się i przyglądać zmianom jakie w społeczeństwie zachodzą.
— Zainteresowanie logopedią pojawiło się u mnie już na studiach filologicznych. Wtedy jeszcze nie był to kierunek tak popularny jak teraz. Logopedzi nie byli dostępni w szkołach, często terapia odbywała się tylko w poradniach psychologiczno-pedagogicznych. Wtedy zdecydowałam, że rozpocznę studia podyplomowe, właśnie logopedię. Po kilku latach pracy w zawodzie, kiedy nabrałam doświadczenia, przepracowałam pewne sytuacje, a przede wszystkim uświadomiłam sobie, jak dużo jeszcze nie wiem, rozpoczęłam studia specjalizacyjne – neurologopedię — opowiada pani Joanna.

Co jest najtrudniejsze w pracy logopedy?

— Bywają dni, kiedy trudno jest być logopedą. Kiedy np. na efekty działań moich i pacjentów trzeba czekać długie tygodnie, kiedy brakuje współpracy z rodzicami dzieci albo u dzieci pojawiają się trudne zachowania. Na szczęście takie chwile nie zdarzają się często, mogę powiedzieć, że mam fantastycznych pacjentów.
Trudne bywają także sytuacje, gdy trzeba rodzicowi małego pacjenta przekazać diagnozę. Często bywa tak, że pierwszym sygnałem nieprawidłowości w rozwoju dziecka, który zauważają rodzice, jest brak mowy. Szukając pomocy, zjawiają się w moim gabinecie. I wtedy okazuje się, że oprócz tego, że dziecko nie mówi, jest wiele innych symptomów, które są niepokojące, które trzeba zdiagnozować. Rodzic nie ma wystarczającej wiedzy, żeby je zauważyć, poza tym nie jest obiektywny w ocenie swojego dziecka. Przekazując takie informacje myślę o tym, jak ja poczułabym się w ich sytuacji. Staram się robić to w taki sposób, żeby nadmiernie rodzica nie przestraszyć, ale też nie bagatelizuję problemów. Każdy potrzebuje czasu, żeby zaakceptować złe wieści, oswoić się z nimi, aby potem zacząć działać — opowiada pani Joanna —
Są także bardzo trudne przypadki neurologopedyczne, w których muszę uświadomić bliskich pacjenta, że terapia nie przyniesie oczekiwanych przez nich rezultatów, czyli mowy werbalnej. Dzieje się tak np. w przypadku pacjentów z chorobami neurologicznymi, po urazach czaszkowo-mózgowych, udarach, guzach. Celem mojej pracy jest wtedy wypracowanie alternatywnych, zastępczych zachowań komunikacyjnych i poprawa jakości życia w zakresie np. połykania, oddychania.
Badania pokazują, że aż 70% dzieci między 3 a 10 rokiem życia ma wady wymowy, o różnym podłożu. Zazwyczaj są one efektem czegoś, np. alergii, astmy, przerośniętych migdałków. Ta grupa dzieci będzie miała problemy z prawidłowym oddychaniem, połykaniem, a co za tym idzie, z prawidłową wymową. Wady wymowy idą w parze także z wadami zgryzu, a te tworzą się między innymi w konsekwencji przedłużającego się smoczkowania, picia z butelki ze smoczkiem. W tych przypadkach niezbędne jest specjalistyczne leczenie.
— Coraz więcej jest także dzieci z opóźnionym rozwojem mowy. Myślę, że tu przyczyną jest dostęp coraz młodszych dzieci do urządzeń typu tablet, smartfon oraz nadmierne oglądanie bajek. Przestaje nas dziwić dziecko w wózku, które „ogląda” telefon. Z pewnością technologia ułatwia nam życie, ale warto poczekać z tym do odpowiedniego wieku, by nie zaszkodzić maluchom. Dziecko, które nadmiernie ogląda bajki nie rozwija mowy. W skrócie mówiąc, prawa półkula mózgu, która odpowiada za odbiór bodźców obrazowych, blokuje lewą półkulę, odpowiedzialną za tworzenie języka. Do tego dochodzą problemy z koncentracją, naśladowaniem itp.
O tym, z czym spotykam się na co dzień w swojej pracy, mogłabym mówić bardzo dużo. Każdy dzień, to nowe wyzwanie. Codziennie dostosowuję się do nowych sytuacji, zmieniam sposoby pracy, aktywności, podążam za dzieckiem. Jestem zbieraczem wszystkiego: pudełek, balonów, gumek, zabawek itp., bo każda rzecz, która okaże się interesująca dla dziecka, może być narzędziem w terapii — wyjaśnia pani Joanna.
— Czasami, gdy tłumaczę rodzicom w jaki sposób mogą wspierać rozwój mowy dziecka, mam wrażenie, że mówię o tym, co jest oczywiste. Przede wszystkim należy do dziecka mówić, być z nim, stosując tzw. kąpiel słowną. Mówmy do naszego dziecka o wszystkim, co teraz robimy, unikając zdrobnień i spieszczeń. Z drugiej strony nie wyręczajmy dziecka w mówieniu, odgadując wszystkie jego potrzeby. Oczywiście, każda mama i tata wiedzą, czego potrzeba dziecku, zanim ono otworzy usta, ale należy stworzyć dziecku przestrzeń do rozwoju mowy. Nie wymagajmy od razu mowy poprawnej artykulacyjnie, dziecko na każdym etapie rozwoju mowy ma prawo mówić inaczej, ale powtarzajmy słowa w formie poprawnej — wyjaśnia pani Joasia — Nieocenione w rozwoju dziecka są wszelkie zabawy: budowanie z klocków, naśladowanie różnych sytuacji, np. gotowania, sprzątania itp. Nic nie zastąpi czasu spędzonego z dzieckiem aktywnie: na zabawie, śpiewaniu, czytaniu, spacerowaniu, rysowaniu itp., w poczuciu bezpieczeństwa, akceptacji , bez krytyki i nadmiernych wymagań. Bez telewizji i innych bodźców rozpraszających. Pozwólmy dziecku czasem się pobrudzić: piaskiem, błotem, mąką, farbami, jedzeniem. Bardzo ważny jest także kontakt i zabawa z rówieśnikami. A w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości – należy zgłosić się do specjalisty.
Plany i marzenia Joanny Gawlik są bardzo dojrzałe. — Chciałabym, żeby ominęło mnie tzw. wypalenie zawodowe. Myślę, że logopeda, który nie poszukuje, nie jest kreatywny, którego dopadła rutyna, nie jest już dobrym terapeutą — mówi pani Joanna, i dodaje — A plany? Życie pokazało mi, zwłaszcza w ostatnich czasach, że nie można planować nic z dużym wyprzedzeniem. Najpierw wybuch pandemii, potem problemy ze zdrowiem zweryfikowały moje zamiary. Teraz chciałabym po prostu dobrze wykonywać swoją pracę, cieszyć się nią, jednocześnie znajdując wystarczająco dużo czasu dla swojej rodziny, dla pasji i zainteresowań innych niż praca. Lubię spędzać czas w swoim domu, w ogrodzie, w kuchni, przygotowując zwłaszcza słodkości, którymi później obdarzam rodzinę i znajomych. Dużą wagę przywiązuję także do aktywności fizycznej, staram się prowadzić zdrowy tryb życia. Myślę, że znalazłam równowagę między pracą i życiem prywatnym, oczywiście przy wsparciu rodziny. I tego życzyłabym wszystkim.


Alina Laskowska
a.laskowska@gazetaolsztynska.pl


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5