Tenisowy świat pod okiem Jacka Świątkowskiego

2021-05-15 14:58:05(ost. akt: 2021-05-17 09:50:08)

Autor zdjęcia: archiwum

Nie trzeba interesować się tenisem, aby znać takie nazwiska jak Radwańska czy Świątek. To sport, który przyciąga sponsorów i postrzegany jest jako dyscyplina dla "wyższych sfer". Kiedyś rzeczywiście tak było, ale dziś korty tenisowe są dostępne dla wszystkich, sprzęt także. Swoich sił w tenisie może spróbować każdy. Także w Lubawie, gdzie warunki dla tenisa ziemnego są doskonałe. Korty są, liga jest i nie brakuje osób, dla których tenis to pasja.
O tenisowy rozdział w historii lubawskiego sportu dba Jacek Świątkowski. Jako członek Lubawskiego Towarzystwa Tenisowego "Laver", od 4 lat czuwa nad organizacją i przebiegiem rozgrywek ligi tenisa ziemnego. Sam także gra w tenisa, reprezentując Lubawę na zawodach organizowanych w okolicznych miejscowościach. Jacek Świątkowski wspomina swoje początki w tenisie ziemnym.
— Zacząłem grać w tenisa ziemnego pod koniec lat osiemdziesiątych. Przy podstawówce były dwa korty betonowe. Spędzaliśmy tam z kolegami całe popołudnia. Nie było kiedyś szkółek, tak jak to jest teraz, musieliśmy uczyć się sami — wspomina Jacek Świątkowski —Dziś nie ma problemu z zakupem odpowiedniego sprzętu i pewnie niektórym trudno sobie wyobrazić, że kiedyś kupienie rakiety do tenisa to był nie lada wyczyn.
Tenis w sercu Jacka zajmował ważne i stałe miejsce, mimo, że przez lata życie układało scenariusz, w którym tenisa nie było. Edukacja, dorosłość, rodzina i obowiązki często uniemożliwiają realizację pasji, w przypadku Jacka trwało to kilka lat.
— Rozumiałem, że mam obowiązki, które przede wszystkim chciałem należycie wykonać. Nie było miejsca na tenis, ale wiedziałem, że czas z rakietą w dłoni nadejdzie — wspomina Jacek. I faktycznie nadszedł, jedenaście lat temu, gdy powstawało Lubawskie Towarzystwo Tenisowe Laver.

Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

— W tamtym czasie jeszcze nie mogłem wrócić do tenisa, bo w 2007 roku urodziły mi się bliźnięta i trzeba było całą uwagę poświęcić rodzinie. Ale jak tylko chłopcy podrośli, to kiedy tylko mogłem sobie pozwolić, powróciłem do gry i tak już byłem na prostej drodze do LTT Laver — wspomina Jacek Świątkowski — Z towarzystwa znałem kilka osób, w tym ówczesnego prezesa Jarosława Szczepańskiego. Najpierw w towarzystwie zaczynałem przy pomaganiu podczas prac przygotowujących korty na sezon, później pomagałem przy organizacji turniejów, a kilka lat temu prezes zapytał, czy nie chciałbym poprowadzić ligi. Nie zgodziłem się od razu, ale i tak już wtedy wiedziałem, że będę musiał to zrobić. I tak zostało do dziś.
Jacek Świątkowski współorganizuje turnieje w tenisie ziemnym od czterech lat. Jak sam podkreśla, nie zamierza przestać, dostrzega pozytywny odbiór i zainteresowanie tenisem ziemnym, nie tylko w Lubawie. Można uznać, że to właśnie Jacek Świątkowski, tworzy aktualny tenisowy, lokalny świat, po części realizując swoją pasję. Bo jego historia mogłaby dotyczyć każdego z nas. Każdy z nas ma w sobie "swój tenis", przestrzeń która musi poczekać, ale nigdy nie zostaje zapomniana. Może los nie pozwolił Jackowi zdobywać medali, nie zobaczyliśmy go na Wimbledonie, ale życiowa dojrzałość połączona z prawdziwą pasją dziś owocuje i z tego bagażu mogą korzystać inni. Jacek Świątkowski bez wątpienia rozsławia Lubawę w tenisowym regionie.
— Gram dla przyjemności, jestem przeciętnym zawodnikiem. Moim największym osiągnięciem było wicemistrzostwo Nowomiejskiej Ligi Róży, ale myślę że bardziej spełniam się jako organizator turniejów oraz przy prowadzeniu ligi co chciałbym robić dalej — mówi Jacek Świątkowski — W zeszłym roku już myślałem że przez pandemię nawet nie uda się przygotować kortów, i co gorsza, nie będzie można grać, bo wszystko było pozamykane, a co tu mówić o lidze i turniejach, ale tuż przed majówką zniesiono większość obostrzeń i sezon tenisowy przebiegł bez większych zakłóceń oczywiście przy zachowaniu reżimu sanitarnego.

Obrazek w tresci

Jacek nie jest sam, LTT Laver to niewielka społeczność, kilkunastu członków, którzy bez względu na okoliczności potrafią się zmobilizować. To oni dbają o lubawskie korty, przygotowują je na sezon, dbając o ich stan każdego dnia.
— Mamy dobrą atmosferę, którą przenosimy m.in na turnieje, na które potrafi przyjechać kilkudziesięciu zawodników z kilkunastu miejscowości — opowiada Jacek — Chciałbym podziękować Wojciechowi Milewskiemu z Nowego Miasta Lubawskiego, od którego przejąłem prowadzenie ligi i który na każdym kroku pomagał mi.
Jacek Świątkowski to prywatnie tata bliźniaków, mąż Barbary. Cała rodzina uwielbia spędzać czas na działce, w ich prywatnym azylu.

Obrazek w tresci

Jacek Świątkowski z żoną Barbarą

— Mamy ogródek warzywny, małą szklarnię — mówi Jacek — Ostatnio moją pasją stało się pieczenie chleba na zakwasie. Moja rodzina nie chce już jadać innego chleba, a ostatnio zacząłem piec również bułki, na które w końcu znalazłem idealny przepis. Takich bułek nie kupi się w sklepie, oj nie!

Obrazek w tresci

Na działce

— Dziękuję rodzinie za wyrozumiałość, bo poświęcam w sezonie dużo czasu na grę, w domu na bieżąco aktualizuje wyniki ligowe na stronie internetowej i do tego dochodzą turnieje (od 2 do 4 w sezonie). Na każdy turniej trzeba poświęcić minimum jeden cały dzień i do tego kilka dni wcześniej dochodzi rozpisanie planu gry, zorganizowanie zapisów, zakupy. — mówi Jacek.
Niebawem zaczyna się kolejny sezon rozgrywek na lubawskich kortach. Żona Jacka, Barbara znowu będzie musiała podzielić się swoim mężem, bo tenisowy, lokalny świat go bardzo potrzebuje.
— W poniedziałek 17 maja ruszyła pierwsza kolejka ligi tenisa ziemnego Okna Rogowski Cup! Mamy 34 uczestników z 8 miejscowości. Wszystkie mecze i tabele aktualizowane na bieżąco i dostępne na www.laver.pl — informuje Jacek Świątkowski.
Trzymamy kciuki, życzymy powodzenia i mamy nadzieję, że Jacek Świątkowski będzie dbał o tenis w Lubawie do końca świata i jeden dzień dłużej.

Alina Laskowska
a.laskowska@gazetaolsztynska.pl


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5