Jak to dawniej w Trzech Króli bywało

2021-01-06 12:50:29(ost. akt: 2021-01-06 13:01:18)

Autor zdjęcia: arch. Jana Falkowskiego

Wspomnienia dawnych mieszkańców Ziemi Lubawskiej są niezwykle cenne. Zwłaszcza, gdy są to wspominki dni tak szczególnych, jak Trzech Króli, Wigilia czy sylwester.
Specjalnie dla Czytelników swoimi wspomnieniami, ale i wiedzą zebraną podczas pracy nad książką "Ziemia Lubawska", dzieli się Jan Falkowski, pochodzący z Targowiska Dolnego profesor specjalizujący się w geografii ekonomicznej i gospodarce przestrzennej. Otóż w Wigilię po wsi Targowisko Dolne, ale też i w innych wsiach chodzili przebierańcy, zwani tutaj Gwizdami, ale profesor nie zna etymologii tej nazwy, choć zastanawia się, czy może pochodzi ona od pierwszej gwiazdy na niebie, a może od Gwiazdora czy Gwiazdki?). Gwizdami byli poprzebierani chłopcy, kawalerowie (w wieku kawalerskim, czyli młodzi mężczyźni). Obowiązkowo zachodzili tam, gdzie były panny na wydaniu, ale nie tylko. Przebierańców było ok. dziesięciu. Wśród nich zazwyczaj: baba, dziad, anioł, diabeł, bocian, kominiarz, grajek na organkach, jeździec na drewnianym koniu itp. Po przybyciu do gospodarstwa rolnego przebierańcy tańczyli na podwórzu, ale najchętniej wchodzili do domów i tam tańczyli, podszczypywali panienki, zwłaszcza "bocian" swoim długim dziobem. Grali jakieś skoczne melodie na organkach, ale też śpiewali kolędy lub inne wesołe piosenki. Cały spektakl trwał nawet do pół godziny, a jak były panny, to i dłużej. Życzyli przyjmującym ich gospodarzom wesołych świąt. Gospodyni lub gospodarz wkładali do koszy, które mieli z sobą dziad i baba, świeżo upieczone ciasto, jabłecznik (zwany oczywiście na tych terenach kuchem), sernik, makowiec itp. A gospodarz wręczał też jakąś kwotę, nie tylko babie lub dziadowi.

Po obkolędowaniu całej wsi, co trwało często do północy, przebierańcy spotykali się u jednego z nich na kolacji, zapewne, jak to sugeruje nasz rozmówca, nie gardząc też dobrym winem lub mocniejszym trunkiem, jako że to było już pierwszy dzień świat Bożego Narodzenia. Tradycyjnie na Ziemi Lubawskiej, zresztą podobnie jak w całym kraju, do wieczerzy wigilijnej nie podawano potraw mięsnych oraz żadnego alkoholu. Od okresu powojennego (a profesor przypuszcza, że i przed II wojną światową) podczas rodzinnych wigilii dzielono się opłatkiem i składano sobie życzenia. Jan Falkowski pamięta też, że chodziło się do obory, do bydła, koni i podawało się im w żłobie opłatek, zazwyczaj kolorowy, np. różowy (a my w redakcji pamiętamy kolorowe opłatki także z lat całkiem współczesnych).

- Natomiast w sylwestra w latach powojennych nie było tradycyjnego balu, myślę tutaj o wsiach. Na pewno mogły być w Lubawie i innych miastach, ale zapewne też nie w pierwszych latach powojennych. nie mam wiedzy w tym zakresie - podkreśla profesor Falkowski. Natomiast wieczór i noc poprzedzająca nowy rok, czyli w sylwestra, silna była tradycja robienia sobie wzajemnie psikusów. Znowu byli to chłopcy, kawalerowie, którzy pod osłoną nocy (a nawet bliżej północy) przychodzili do niektórych gospodarzy i zabierali z zagrody pewne elementy wyposażenia, jak bramy, furtki, a nawet czasami beczkowozy lub całe wozy i bryczki. Oczywiście ponownie te gospodarstwa, gdzie mieszkały młode panny, miały szczególne względy pierwszeństwa w "podkradaniu" i wynoszeniu różnych detali z gospodarstwa do innego gospodarstwa. Lub też, jak w Targowisku Dolnym, wrzucano je do płytkiej rzeki Sandeli albo też porzucano gdzieś w polu. Gospodarze jadący lub idący w Nowy Rok do najbliższego kościoła w Sampławie z dużym zdziwieniem oglądali jakieś przedmioty ze swojego gospodarstwa na łąkach, polach lub w samej rzece. - Mój tata swój beczkowóz, którym woził wodę dla bydła i koni, znalazł w Sandeli, to jest ok. 1 km od domu, a inny sąsiad pół swojego wozu z kołami zobaczył w kominie jakiego innego sąsiada. Te figle i psoty sylwestrowe trwały do przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Potem młodzież wydoroślała, kawalerowie zmienili swój status, a młode pokolenie już miało inne rozrywki radio, telewizję i Internet - opowiada pan profesor.
A teraz przejdźmy do dnia, który ma miejsce dzisiaj (środa, 6 stycznia). W Święto Trzech Króli po wsi chodzili poprzebierani Trzej Królowie oraz czwarty przebieraniec z Gwiazdą. Odwiedzali gospodarzy, śpiewali kolędy i liczyli pieniądze oraz słodycze i ciasta, które chętnie dawały im gospodynie. Często kolędnicy w Targowisku byli z Lubawy. I ta tradycja zaniknęła już dawno, bo ok. 30-40 lat temu.

Wysłuchała Edyta Kocyła-Pawłowska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5