Robimy co możemy, też mamy dość!

2020-10-18 12:00:00(ost. akt: 2020-10-19 10:07:26)

Autor zdjęcia: archiwum Głosu lubawskiego

Trwająca od marca, pandemia koronawirusa, dotyka nas wszystkich w każdej dziedzinie życia. Dużym problemem są przychodnie, a dokładniej fakt, że pracują w trybie teleporad. Niezadowoleni pacjenci się skarżą, medycy zwyczajnie mają dość.
Zgodnie z rekomendacjami Ministra Zdrowia, Narodowego Funduszu Zdrowia, Konsultanta krajowego w dziedzinie medycyny rodzinnej, przychodnie POZ w czasie epidemii COVID-19 powinny konsultować pacjentów w formie teleporad. Taka forma realizacji świadczeń ma na celu utrzymanie ciągłości działania w maksymalnej możliwej skali przy jednoczesnym minimalizowaniu ryzyka zarażenia się pacjentów i personelu medycznego. W trakcie teleporady można uzyskać zalecenia, receptę czy zwolnienie. Po przeprowadzeniu wywiadu telefonicznego lekarz w sytuacji, gdy jest to konieczne, może zdecydować o wizycie w placówce. Każda taka wizyta będzie wymagała zachowania specjalnych środków ostrożności. Z takimi wytyczymy pracują przychodnie.
- Jesteśmy zmęczeni - mówi Józef Nowakowski, kierownik Ośrodka Zdrowia w Lubawie - Doskonale rozumiemy pacjentów, ich oczekiwania. Też chcemy, aby było „normalnie”. To nie jest tak, że siedzimy w gabinetach i czekamy na koniec pandemii. My nosimy każdego dnia ciężar odpowiedzialności za ludzkie życie i zdrowie, równocześnie przestrzegając procedur i robiąc wszystko, aby Ośrodek Zdrowia nie stał się ogniskiem zakażeń.
Pacjenci uważają, że „na wizytę lekarską najlepiej umówić się do marketu, bo tam wirusa nie ma”. Takie opinie nie dotyczą tylko Lubawy, dotykają systemu POZ w całej Polsce. Problem polega na tym, że jeśli do ośrodka przyjdzie osoba zakażona, to automatycznie na kwarantannę idą pracownicy, inni pacjenci i wtedy nie ma nawet komu wypisać recepty. Nie ma „ w zapasie” pracowników, którzy zastąpią tych, którzy są w izolacji. O zakażenie w przychodni jest o wiele łatwiej. W markecie kontakt między ludźmi nie jest tak bliski i bezpośredni jak podczas badania lekarskiego. Przecież nie da się na odległość zajrzeć do gardła pacjenta. Przychodnie nie są szpitalami zakaźnymi, tu nie ma takich możliwości ochrony. Maseczka, rękawiczki, fartuch, to wszystko. Nie ma możliwości dezynfekcji siebie czy pomieszczeń po każdym pacjencie.
- Mimo tego pracujemy, w ogromnym stresie, przeprowadzamy szczepienia i wizyty domowe - mówi Józef Nowakowski - Aby tego było mało, decyzją Wojewody Warmińsko-Mazurskiego jeden lekarz został skierowany do pracy przy zwalczaniu pandemii na oddział zakaźny do Szpitala w Ostródzie. Brakuje rąk do pracy!

W obecnej sytuacji najważniejsze jest, aby właśnie uchronić służbę zdrowia przed paraliżem. Dlatego tak ważne jest przestrzeganie zasad, zasłanianie ust i nosa czy dystans. To naprawdę niewiele, a może zatrzymać tą dramatyczną sytuację. Wydaje się nam, że to nas nie dotyczy, że to jest wymyślone i w rzeczywistości wirusa nie ma lub nie jest groźny i można go lekceważyć. Tak większość osób uważa, bo są zdrowi, młodzi i nie mierzyli się z tym nieszczęściem. Jednak wyobraźmy sobie sytuację, że przez czyjąś lekkomyślność umrze nasza ukochana babcia, tylko dlatego, że do jej chorób starczych czy np. cukrzycy i bólu stawów dojdzie covid-19. Bez tego, biorąc leki, żyłaby jeszcze kilka lat. Jednak została zakażona, odeszła szybciej… Choroba ta zabiera też osoby młode. W dniu 12-10-2020 roku podano w wiadomościach, że zmarła 44 letnia nauczycielka z Osieka koło Torunia oraz nauczyciel języka polskiego w wieku 31 lat z Zawiercia, dyrektorzy informowali, ze nie mieli żadnych chorób towarzyszących. A co w sytuacji, gdy chory z covidem nie dostanie się do szpitala zakaźnego, bo nie będzie wolnych łóżek czy respiratorów? To są dramaty, których w łatwy sposób można uniknąć. Po prostu zachowując dystans i higienę. Idąc za słowami Ministra Zdrowia, musimy chronić służbę zdrowia. Dlatego dalej powinna zostać teleporada, dalej lekarz powinien po teleporadzie decydować, czy ma zobaczyć pacjenta, czy nie. I jeśli rzeczywiście chory wykazuje objawy COVID, to go wysłać na test. Jeśli pacjent potrzebuje wizyty to ją otrzymuje. Jeśli trzeba zrobić zastrzyk czy zmierzyć ciśnienie to dokładnie to się dzieje.
- To ogromnie trudne, większość dnia spędzać na rozmowach telefonicznych - mówi Józef Nowakowski - To także stres, gdy podczas wizyty zastanawiamy się czy właśnie wpuściliśmy „covida” czy nie. Bo jeśli tak, to jesteśmy w pewnym sensie winni zakażeń kolejnych osób. Zatem czym są pretensje o trudności z dodzwonieniem się, w obliczu tak poważnych dylematów?
Rzeczywiście docierają do nas sygnały o trudnościach w dodzwonieniu się do Ośrodka Zdrowia w Lubawie.
- Dzwoniłem 70 razy. Pięć razy ktoś odebrał telefon, ale nikogo nie było słychać w słuchawce - informuje Czytelnik - Jak zatem mam skorzystać z teleporady chociażby?
O to zapytaliśmy kierownika Ośrodka Zdrowia w Lubawie, Józefa Nowakowskiego.
- Zdajemy sobie z tego sprawę, wszyscy chcą się dodzwonić. Wezwaliśmy techników z Telekomunikacji, którzy obsługują naszą centralę telefoniczną, aby ustawili zapowiedzi automatyczne jak to jest na infoliniach „wszyscy nasi operatorzy są zajęci jesteś 5 w kolejce, proszę czekać” , aby pacjent miał orientację jak długo trzeba czekać oraz zapowiedź „ rejestracja w godzinach pracy przychodni od poniedziałku do piątku w godzinach od 8 do 18”. My lekarze w tym czasie musimy dzwonić do pacjentów z teleporad, koło się zamyka, robimy co możemy. Jesteśmy wyczerpani.
Ministerstwo Zdrowia chce, żeby lekarze rodzinni stanęli na pierwszej linii walki z koronawirusem, ci argumentują, że przychodnie nie są szpitalami zakaźnymi, nie są przygotowane do przyjmowania pacjentów z podejrzeniem koronawirusa.
Jesienią mamy mnóstwo przypadków, które trzeba będzie różnicować: czy to COVID-19, czy grypa, czy coś innego? Dlatego resort zdrowia chce, aby w tę diagnostykę włączyli się też lekarze rodzinni. Ci do tej pory nie mogli kierować pacjentów na testy an COVID-19. Teraz już mogą zlecać badania na koronawirusa poprzez aplikację gabinet.gov.pl. Medycy oceniają, że o ile możliwość kierowania pacjentów z podejrzeniem COVID-19 na testy, to krok w dobrą stronę, tak przeciwni są wizytom pacjentów z podejrzeniem COVID-19 w przychodniach.
Lekarza w czasie teleporady pacjent informuje o występujących u niego objawach.
— Na jej podstawie, jeszcze przed wizytą w przychodni, lekarz będzie kierować go na test i tak się dzieje - stwierdził dr Nowakowski.
- Dzięki teleporadom, pacjenci z podejrzeniem koronawirusa nie muszą przychodzić do przychodni. Mogą skonsultować się z lekarzem lub pielęgniarką telefonicznie, bez wychodzenia z domu - mówi Adam Niedzielski, minister zrdowia.
Jednocześnie nie ma obaw, że teleporady uniemożliwią bezpośrednie wizyty u lekarzy. Jeśli po zdalnym wywiadzie będzie taka konieczność, pacjenci otrzymają sugestię skorzystania z wizyty w placówce medycznej lub skontaktowania się ze stacją sanitarno-epidemiologiczną.
Z koronawirusem borykamy się od marca. Aktualnie mamy tzw. „drugą falę”. Wiosną dziennie było 200 zakażeń, teraz jesienią mamy 5 tysięcy dziennie. Lato okazało się czasem, gdy nasza czujność została uśpiona.
- Dla informacji naszych pacjentów pragnę poinformować, że w miesiącu lipcu bieżącego roku nasi lekarze udzielili 3.530 porad, a w miesiącu wrześniu 4.190 - podał dr Nowakowski z Ośrodka Zdrowia w Lubawie - Przed nami kolejna próba wzięcia odpowiedzialności nie tylko za siebie, ale przede wszystkim za kogoś. I to nie jest żaden heroiczny czyn, to zwykła maseczka, dezynfekcja i dystans.

Alina Laskowska



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5