Dziewczyna w mundurze

2020-04-19 12:00:00(ost. akt: 2020-04-20 10:54:35)

Autor zdjęcia: archiwum Doroty Karbowskiej

Prawdziwy wulkan kobiecości, odwagi, ambicji o wielkim sercu czyli Dorota Karbowska, żona, mama, strażak i żołnierz. Zawsze w gotowości, aby nieść pomoc innym.
Dziecięce marzenia Doroty to mundur. Z podziwiem obserwowała policjantów czy strażaków. W tym męskim świecie imponowały jej kobiety. Dziś jest jedną z nich, kobietą w mundurze, która od 10 lat pędzi na ratunek, gdy zawyje syrena w jednostce Ochotniczej Straży Pożarnej w Lubawie.

Obrazek w tresci

- Będąc w klasie maturalnej musiałam podjąć decyzję, na jakiej uczelni i na jakim  kierunku będę studiować. Miałam gdzieś w głowie szkołę aspirantów Państwowej Straży Pożarnej, ale bardziej było to marzenie i raczej nie do spełnienia niż realna praca. Większość koleżanek składała dokumenty na kosmetologie albo pedagogikę wczesnoszkolną. Ja wciąż myślałam o straży mimo, że przecież to męski zawód. Ostatecznie wybrałam coś pośrodku, między pedagogiką a służbami mundurowymi.  Złożyłam dokumenty na kierunek Pedagogika Obronna i Survival w Olsztynie. - opowiada Dorota.
W tym roku świętuje swoje dziesięciolecie w szeregach OSP Lubawa. Jednak to wciąż za mało. Piękna lubawianka wciąż myślała o wojsku, to marzenie także udało się spełnić.

Obrazek w tresci

- Od ponad roku jestem żołnierzem Wojsk Obrony Terytorialnej, pełnię służbę w 42 Batalionie Lekkiej Piechoty w Morągu, w stopniu szeregowy, na stanowisku ratownik - mówi Dorota - Większość weekendów spędzam w wojsku, a codziennie, o każdej porze dnia i nocy mogę być wzywana do pożaru, wypadku drogowego bądź innych zdarzeń. Gdy mam czas wolny, spędzam go aktywnie z rodziną, najczęściej na naszej pięknej działce. Tam odpoczywam i ładuje baterie.
Rodzina to z dla Doroty wsparcie i wielka radość. Mimo tak wielu obowiązków, zawsze znajdzie czas dla bliskich, którym wiele zawdzięcza. Z mężem mają wspólną pasję, oboje są strażakami. Odkąd pojawił się na świecie ich synek, to zmieniło się tyle, że na akcje jadą na zmianę, aby jedno z nich mogło zostać z dzieckiem w domu. To właśnie mąż Doroty wspierał ją najbardziej gdy razem wchodzili w skład strażaków-ochotników w Lubawie. Ta służba wzbudza podziw społeczeństwa, jesteśmy nieustannie wdzięczni strażakom, że poświęcają część własnego życia aby ratować życie innych. Na Dorotę także czekało wiele trudnych momentów. Bo to nie tylko odświętny mundur czy udział w pożarniczych zawodach. To realne działania z narażeniem życia.

Obrazek w tresci

Nadszedł czas pierwszych akcji ratowniczych, były ciężkie, pożary przy minusowych temperaturach, wypadki czasami śmiertelne, czasami przychodziło zwątpienie. Byłam pierwsza kobietą w Ochotniczej Straży Pożarnej w Lubawie, która uczestniczyła w akcjach ratowniczych. Dla kolegów było to coś nowego. Kobieta - Strażak! Wszyscy przyjęli mnie bardzo pozytywnie. Może myśleli, że zrezygnuję z czasem, jednak po kilkunastu akcjach było już normą, że wsiadam z nimi do wozu strażackiego i działaliśmy razem - opowiada Dorota.
Poszkodowani, często nie wiedzieli, że osoba która im pomaga to kobieta. Mundur, hełm, maska i butla z powietrzem bardzo dobrze maskują.
- Ale gdy po akcji zdejmowałam hełm i zobaczyli moje długie włosy przecierali oczy ze zdumienia i pytali - kobieta w straży? - wspomina Dorota.
Jeszcze kilka lat temu, rzadko można było spotkać kobietę w mundurze. Dziś to powszechniejsze, a kobiety udowodniły, że płeć nie ma znaczenia. Liczy się charakter i wielka wola służenia innym, ponad wszelkimi podziałami. - Jestem na akcji i po prostu robie to co do mnie należy- mówi Dorota.
Widać, że ta piękna kobieta czerpie satysfakcję i radość ze swoich zadań. Cudowny uśmiech rozświetla jej twarz, a radością i energią zaraża innych przy każdym spotkaniu. Długa lista kursów, szkoleń, udziałów w zawodach oraz akcjach ratunkowych, to bardzo imponujące. Profesjonalizm Doroty oraz jej charyzma to genialne połączenie. Silny charakter, wsparcie bliskich i możliwość realizacji swoich marzeń, to idealna mieszanka, aby były fantastyczne efekty. Lista sukcesów, medali, zaszczytów i trofeów to podsumowanie setek godzin nauki, treningów i ogromnej części życia Doroty.

Obrazek w tresci

- W tym roku mija 10 lat mojej służby w OSP. Posiadam odznakę Wzorowego Strażaka oraz brązowy medal za Zasługi Dla Pożarnictwa - mówi Dorota Karbowska.
Strażacka pasja to zrealizowane marzenie, jednak kolejne, to wojskowe, także kwitnie.
- Dwa lata temu usłyszałam o 16 dniowym szkoleniu podstawowym, które kończy się przysięgą wojskowa, a szkolenia odbywają się weekendami. Pomyślałam, że to coś dla mnie, ponieważ pracuje, mam rodzinę , dziecko. Jakoś to wszystko pochodzę. I pogodziłam, chodź nie była to łatwa decyzja i sama do końca nie wiedziałam czy wszystko pójdzie po mojej myśli - mówi Dorota, a my wiemy, że to była bardzo dobra decyzja, której z całego serca trzeba gratulować. Jako mama, musiała na całe 16 dni być z dala od ukochanego synka. Ogromna tęsknota mogła zatrzymać dalszy bieg jej wojskowej kariery. Jednak wielkie wsparcie rodziny, bliskich, krewnych i przyjaciół dodało skrzydeł.

Obrazek w tresci

- W czasie przysięgi wojskowej zostałam wyróżniona Listem Gratulacyjnym za wzorową realizację zadań służbowych oraz ponadprzeciętne zaangażowanie w służbie wojskowej. W tej uroczystej chwili mogła towarzyszyć mi rodzina. Była to dla mnie wzruszająca chwila, ponieważ wtedy po raz pierwszy zobaczyłam się z moim mężem i synkiem. No i spełniłam marzenie! Zostałam żołnierzem Wojsk Obrony Terytorialnej.  Jestem bardzo dumna z siebie i z moich chłopaków. Pełnię służbę w 42 Batalionie Lekkiej Piechoty w Morągu w stopniu szeregowy na stanowisku ratownik . Szkolenia odbywam raz w miesiącu. We wrześniu ukończyłam pierwszy etap szkolenia indywidualnego, który zakończył się 14 dniowym szkoleniem poligonowym w Wędrzynie. A poligon to kolejne małe marzenie. Teraz jestem w trakcie etapu specjalistycznego, szkolenie skupia się na przydziale do konkretnej funkcji pełnionej w pododdziale. W moim przypadku jest to grupa medyków. Czyli to co mnie najbardziej interesuje. Cieszę się z możliwości połączenia dwóch pasji straży i wojska z pracą i rodzina.
W jednym dniu mundur wojskowy, strażacki a na wieczór sukienka. Jak to pogodzić?
- Dobra organizacja to podstawa. Po takim dniu jestem mega zmęczona, ale zarazem bardzo usatysfakcjonowana i zadowolona. Myślę, że jeśli czegoś bardzo się chce, to niemożliwe staje się możliwe. Taki napięty grafik sprawia, że bardziej doceniam wolny czas i cieszę się z każdej chwili spędzonej z rodziną.
Dorota ma za sobą jeszcze jedną cudowną przygodę. To taniec, który wspomina z rozmarzeniem. Już jako nastolatka, trenując taniec, Dorota musiała wykazać się sumiennością i dobrą organizacją czasu.

Obrazek w tresci

- Tak naprawdę chyba zaczęło się od tańca. Kiedy miałam 16 lat, mama zachęciła mnie do tańca w Miejskiej Orkiestrze Dętej w Lubawie . Spodobało mi się tam tak bardzo, że tańczyłam w zespole Mażoretek przez 10 lat. Byłam Mażoretką i Tambujmajorką. Później ja zaczęłam uczyć młodsze dziewczyny tańca z pałeczką (mażoretką) i zaczęło się planowanie i zarządzanie czasem - opowiada Dorota - Ucząc się w szkole licealnej, 3 razy w tygodniu miałam próbę tańca, do tego koncert w sobotę lub niedzielę. Musiałam mieć wszystko poukładane. Występy przed publicznością sprawiły, że nabrałam więcej pewności siebie. No i ten uśmiech. Zawsze uśmiech był najważniejszy w tańcu i ten uśmiech został do dziś. Bo jeśli masz zdrowie, robisz to co lubisz, spełniasz swoje marzenia  to jesteś szczęśliwym człowiekiem i uśmiechasz się - podsumowuje Dorota.
To wszystko brzmi jak bajka, piękna, młoda dziewczyna, zakochana w swoim przystojnym strażaku, z ukochanym synkiem u boku i z fantastyczną rodziną, realizująca swoje marzenia. Za tym wszystkim kryje się przede wszystkim ciężka praca, konsekwencja i często bardzo trudne chwile. Ciężkie akcje Doroty nie omijały.
- Było ich kilkadziesiąt. Te ciężkie i bardzo stresujące chyba najbardziej się pamięta. No i te śmiertelne. Dwa wyjazdy w ciagu tych 10 lat były dla mnie bardzo ważne, ponieważ zrozumiałam, że wszystko jest w naszej głowie i tylko od nas zależy jak w danej chwili się zachowamy. Czy się poddamy i będziemy walczyć do końca. - mówi Dorota - Jeden z tych wyjazdów to wypadek samochodowy,  drugi to pożar kamienicy.
Zostaliśmy wezwani do wypadku. Młoda kobieta kierująca samochodem uderzyła w drzewo. Siła była tak duża, że kobieta znalazła się na tylnym siedzeniu... nie robiło to na mnie jakiegoś większego wrażenia, nie takie rzeczy się widziało. Ale, kiedy otworzyłam drzwi i chciałam wejść do środka pojazdu, nagle zatrzymałam się. Trwało to chyba sekundę,  ale w głowie miałam tysiące myśli... nagle zaczęłam myśleć, że to moja przyjaciółka, która wtedy była w ciąży ... Samochód miał podobny kolor, kobieta miała identyczny płaszcz i krótkie blond włosy. W jednej chwili spanikowałam a strach sparaliżował mnie tak mocno, że nie mogłam się ruszyć. Zaczęłam układać sobie w głowie... ta kobieta miała tylko podobny płaszcz, samochód był tak zniszczony, że ciężko powiedzieć czy to ten mojej przyjaciółki i ta kobieta nie była w ciąży. Gdy zrozumiałam, że to tylko moja głowa układa mi taki scenariusz, nagle wszystko minęło... zaczęłam udzielać jej pierwszej pomocy przedmedycznej - wspomina Dorota - Jeśli chodzi o pożar było podobnie. Pożar kamienicy wielorodzinnej w nocy. Byłam w pierwszej rocie. Wchodziłam z kolegą na poddasze. Pamiętam było ciemno, bo prąd był odłączony, mieliśmy założone aparaty z powietrzem i do tego węże. Idąc na strych spadały wszystkie słoiki, które ktoś postawił na schodach. Za nami wchodził jeszcze kolega z kamerą termowizyjną. Gdy gasiliśmy pożar nagle zrobiło mi się bardzo gorąco. Tak gorąco jakbym zaczęła się palić. Temperatura w takich pomieszczeniach jest naprawdę wysoka, ale mając ubranie specjalne, rękawice, buty, maskę i hełm mogę czuć się bezpiecznie. Ja jednak przez chwilę poczułam się strasznie. Miałam uczucie, że ubranie zaczęło się palić. Temperatura była tak wysoka a ja po prostu czułam jak ubranie mnie parzy. Znowu spanikowałam... zaczęłam oglądać rękawice, ubranie... było tyle dymu, że widoczność była bardzo słaba. Najchętniej zdjęłabym maskę i uciekłabym z tego pomieszczenia . Nagle zaczęłam sama siebie uspokajać. Przecież mam specjalne ubranie, które wytrzymuje wysokie  temperatury, z przodu jest kolega, który co chwilę odwraca się do mnie, a metr dalej kolega z kamerą termowizyjna. Jeśli mój mundur na prawdę by się palił, napewno któryś z nich powiedziałby mi o tym. Opanowałam strach i działałam dalej. Najważniejsze to uspokoić swoją głowę . Czasem to co nam się wydaje, wcale nie jest prawdą . Uważam, że nie ma osób, które się nie boją . Ale naprawdę odważny jest tylko ten kto potrafi ten strach opanować.

Kiedyś mała dziewczynka, dziś przytulająca swojego małego synka, przeszła długą drogę kształtowania charakteru, nauki poprzez scenę, szkolne ławki, kursy, trudne wyzwania i ciężką pracę. To wszystko nie byłoby możliwe bez ukochanych osób.
- To moment, gdy kieruje wielkie podziękowania w stronę mojego wyrozumiałego męża, kochanej mamy i teściowej, gdyby nie ich pomoc nie ukończyłabym szkolenia i nie realizowałabym siebie i swoich pasji. Gdy miałam chwile zwątpienia, wtedy bardzo wspierała mnie siostra, która czasami bardziej niż ja wierzyła w to, że wszystko się uda. I jej z całego serca dziękuję.

Alina Laskowska


Czytaj e-wydanie


Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


W poniedziałkowym (20 kwietnia) wydaniu m.in.

Kiedy i jak wybierzemy prezydenta?
Konia z rzędem temu, kto powie kiedy odbędą się wybory prezydenckie w Polsce. Mamy coraz większy mętlik i przeciętny Kowalski zaczyna się głęboko zastanawiać, w co grają politycy. A do tego dochodzi jeszcze strach przed koronawirusem.

Roman Klasa - Operator 112Ludzie potrafią pluć jadem
Roman Klasa przez sześć lat pracował jako operator numeru 112 w Centrum Powiadamiania Ratunkowego. I mówi: „dziś wiem, jak brudne i niemoralne jest społeczeństwo". Napisał o tym książkę „Operator 112”.

Pracuje nad szybkim testem na koronawirusa
Po maturze wyprowadził się z Lubawy, aby rozpocząć studia. Dziś jako doktor inżynier pracuje nad tanim i szybkim testem do wykrywania koronawirusa. To wyścig z czasem i pełne poświęcenie.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5