Gabriela Kołecka, kobieta o stu sercach

2019-11-12 18:04:56(ost. akt: 2019-11-12 23:22:31)
Gabriela Kołecka eko siatki szyje w swojej pracowni krawieckiej

Gabriela Kołecka eko siatki szyje w swojej pracowni krawieckiej

Autor zdjęcia: Tomasz Więcek

Powiedzieć o niej kobieta pracująca, to nic nie powiedzieć. Gdyby doba miała 48 godzin, to dla Gabrieli Kołeckiej i tak byłaby za krótka. Od niedawna lubawianka jest wolontariuszką w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka.
Gabriela Kołecka nie przestaje zaskakiwać. Lubawianka, która mnóstwo prywatnego czasu poświęca na pomoc innym, niedawno została wolontariuszką w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
Na co dzień pani Gabriela pracuje w domu. Prowadzi "domowe przedszkole". Opiekuje się dziećmi, które nie chodzą do tradycyjnego przedszkola.
— Moim marzeniem zawsze była praca z dziećmi i szycie — mówiła w jednej z rozmów z naszą gazetą. Obie pasje udaje się pogodzić. Za dnia Gabriela Kołecka opiekuje się dziećmi a popołudniami szyje. Między innymi suknie ślubne.
Jej trzecią pasją jest pomaganie i tutaj przydała się umiejętność szycia i kreatywność. Zainspirowana działaniami Daniela Kasprowicza, świeckiego misjonarza z Rybna, który jest na misji na Madagaskarze, pani Gabriela postanowiła pomóc tamtejszej społeczności. Szyje ekologiczne siateczki na zakupy, które sprzedaje między innymi za pośrednictwem Internetu. Cały dochód ze sprzedaży przekazywany jest na budowę szpitala na Madagaskarze.
Gdyby ktoś pomyślał, że Gabriela Kołecka ma sporo zajęć - w tygodniu zawodowo opiekuje się dziećmi, szyje (także zawodowo) suknie ślubne, a w wolnym czasie szyje siateczki - to z czterech wolnych weekendów w miesiącu dwa postanowiła przeznaczyć na pracę wolontariacką.
— Dwie niedziele w miesiącu są dla rodziny, dwie na wolontariat — mówi.
Praca wolontariacka też od zawsze była marzeniem pani Gabrysi. Chciała opiekować się dziećmi przebywającymi w szpitalu. —Myślałam o szpitalu w Iławie, jednak korzystając z wielu szkoleń i profili, aby poszerzyć swoją wiedzę i jak lepiej zrozumieć dziecko, trafiłam na ogłoszenie Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę poszukującej wolontariuszy do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie — relacjonuje. Dlaczego nie, pomyślałam. Czas podróży pociągiem do Warszawy także jest z plusem, ponieważ mogę go wykorzystać na zaległe książki i materiały, których nie zdążyłam przeczytać.
Pani Gabrysia starając się o przyjęcie na wolontariat od razu zaznaczyła, że jest spoza Warszawy i może przyjeżdżać tylko w niedziele. — Osoba z którą rozmawiałam powiedziała mi, że niedzielny wolontariat jest idealny, ponieważ wolontariusze zwykle pracują w tygodniu, a w niedzielę odpoczywają. A dzieci w niedzielę najbardziej potrzebują zajęcia, bo w tygodniu mają zabiegi i szkołę — opowiada wolontariuszka. Gabriela Kołecka jest pierwszą wolontariuszką w historii fundacji, która jest spoza Warszawy i dojeżdża z tak daleka.
Po przebrnięciu przez formalności ruszyła machina.

Obrazek w tresci

— Po pierwszym wolontariacie wiedziałam już, że jestem odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu — relacjonuje. — Fundacja dba o to, aby były w szpitalu materiały do pracy z dziećmi, ja jednak jadę ze swoją walizeczką wypełnioną po brzegi materiałami, na których możemy pracować. Lubię być przygotowana i mieć możliwość dzielenia się umiejętnościami.
Pani Gabriela zaznacza, że dużo dała jej codzienna praca z dziećmi, jednak CZD, to zupełnie inna rzeczywistość, niż jej "domowe przedszkole". — Są tam dzieci w różnym wieku, od najmłodszych do osiemnastolatków, więc zajęcia trzeba zawsze przygotować różnorodne. — Trzeba posiadać umiejętność radzenia sobie ze stresem i emocjami, ale ogólnie emocje są tam bardzo na miejscu — mówi i dodaje, że jak już jedzie do Warszawy, to na cały dzień. — Wyjeżdżam z domu koło 9:30, wracam o 22:30. Spędzam w szpitalu kilka godzin, choć inni wolontariusze po dwie godziny w tygodniu. Mnie po prostu na dwie godziny nie opłacałoby się jechać. Staram się dać dzieciom jak najwięcej swojego czasu. Pacjenci na chwilę mogą zapomnieć gdzie są, a ich rodzice mogą w tym czasie odpocząć, lub wziąć prysznic, czy wypić kawę. Ja kształtuje się jako człowiek i spełniam wewnętrznie — wyznaje w rozmowie z nami Gabriela Kołecka i dodaje, że wolontariat, to piękna i potrzebna rzecz. — Nas - nowych wolontariuszy jest tylko 4, czyli mało. Pomagajcie, to nie jest takie trudne, skoro ja, pracującą babcia zajmująca się tyloma sprawami ogarniam, to dla młodych, to żaden problem. Wystarczy chcieć — dodaje.
Tomasz Więcek

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Pięknie #2818055 | 109.95.*.* 13 lis 2019 09:12

    Proszę nadal robić to co pani kocha. ...ja osobiście nie potrafiłabym pracować z chorymi dziećmi. ...wiec tym bardziej podziwiam.

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5